Łubno

ŁUBNO (ukr. Лубна) – do 1945 r. wieś ukraińsko-polska w powiecie brzozowskim. Według Wołodymyra Kubijowicza w 1939 r. zamieszkiwało ją 3240 osób, w tym 1860 Ukraińców, 1320 Polaków, 60 Żydów.

HISTORIA
Wiek XVI
W 1593 r., dnia 23 stycznia, dziedziczka dóbr dynowskich Katarzyna Wapowska, kasztelanka przemyska, zmusiła prawosławnego parocha parafii łubieńskiej sprzedać cerkiew oraz plebanię, które sama zakupiła. Następnie przekazała cerkiew na własność rzymskokatolickiej diecezji przemyskiej, a grunt parafialny rzymskokatolickim zakonnikom z klasztoru jezuickiego w Jarosławiu (administratorem został ks. z Dynowa). W oparciu o cerkiew, który funkcjonalnie stał się kościołem, utworzona zastała parafia rzymskokatolicka. Wapowska zmuszała Rusinów z Łubna uczęszczać do niego na nabożeństwa łacińskie. Jej działania zalegalizował 11 września rzymskokatolicki biskup przemyski Wawrzyniec Goślicki, dokonując oficjalnej erekcji parafii łacińskiej. Jednak prawnie parafia prawosławna istniała nadal i jako taka w 1596 r. stała się parafią unicką. W 1702 r. ksiądz unicki Iwan Burdaszewski kupił część dawnych dóbr ziemskich parafii łubieńskiej, aby uposażyć parafię unicką i budowaną wtedy cerkiew Ofiarowania Pańskiego. W 1703 r. wojska szwedzkie podpaliły zbudowaną niedawno drewnianą cerkiew wraz z 96 gospodarstwami, czyli całą wsią. Parafianie zbudowali nową, ale na innym miejscu, pod wezwaniem św. Paraskewy, którą w 1800 r. zastąpiła murowana, pod wezwaniem św. Onufrego. Jej fundatorem był miejscowy dziedzic Stanisław Trzeciecki. W 1718 r. ksiądz Antoni Burdaszewski, syn Iwana, dodał do ziemi kupionej przez ojca następne pola. Na miejscu starej cerkwi wzniesiono potem kościół rzymskokatolicki, który stoi tam do dziś.
Wiek XX
Na początku 1945 r. przez wieś przetoczyła się fala pojedynczych i grupowych mordów na zamieszkujących wieś Ukraińcach, dokonywanych przez członków podziemia akowskiego z Łubna i sąsiednich wiosek polskich przy współpracy części zwyczajnych uzbrojonych Łuba [patrz niżej: Dokumenty, Materiały]. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, jednak przekracza cyfrę 50 osób.

Akcja „Wisła” w 1947 r. w Łubnie się nie odbyła – pod wpływem mordów Ukraińcy zostali w 1945 r. zmuszeni do ucieczki do ZSRR. Znaczna część zmuszona została do przeniesienia metryk do kościoła: latynizacji i polonizacji.

MATERIAŁY DO HISTORII ŁUBNA

WASYLOWSKI, FYŁYP – Ukraińska wieś Łubno i jej tragedia. Tłumaczenie z języka ukraińskiego. Źródło: Wasylowski Fyłyp T., Ukrajinske seło Łubna i joho trahedia, [w:] Jarosławszczyna i Zasiannia 1031-1947. Istoryko-memuarnyj zbirnyk, Nowy Jork-Paryż-Sydney-Toronto 1986, s. 481-490. Opis: język polski, plik PDF, 1,34 MB, 5 str.:

Ukraińska wieś Łubno i jej tragedia

DOKUMENTY

20 marca 1945 r., Brzozów –  Fragment meldunku komendanta powiatowego MO w Brzozowie o mordzie na Ukraińcach w Łubnie

Melduję, że dnia 27 lutego 1945 r. kilkudziesięciu nieznanych osobników wtargnęło do gromady Łubno i dokonało szeregu rabunków u ludności narodowości ukraińskiej. Ludność, a przeważnie mężczyźni, uciekali w popłochu do lasu. Sprawcy napadu, jako że byli uzbrojeni w broń palną, strzelali za uciekającymi, w wyniku czego były trupy i jak się sam przekonałem, liczba ich wynosi 18 osób zabitych, którzy zostali pogrzebani na cmentarzu miejscowym. […]

            Następnego dnia rano, to jest 18 bm., zgłosiliśmy się w dowództwie grupy operacyjnej sowieckiej, skąd chcieliśmy się udać na miejsce dokonanej zbrodni, to jest do Łubna. […] Rzeczywiście po upływie pół godziny zaczęli schodzić się mieszkańcy gromady Łubno (Ukraińcy) z płaczem i narzekaniem, oświadczając, że morderstwa w gromadzie dokonała milicja z Posterunku Dynów. […]

Powiatowy Komendant MO sierżant Suwała

Odpis, maszynopis. Źródło: AIPN Rz 0057/16/1, k. 55.

29 marca 1945, Brzozów – Fragment sprawozdania sytuacyjnego starosty brzozowskiego  Stanisława Bućka dla Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie za marzec 1945 r. dotyczący mordu na Ukraińcach w Łubnie

[…] 7 III 1945 r. kilkudziesięciu uzbrojonych osobników wtargnęło do gromady Łubno i dokonało tam szeregu rabunków na Ukraińcach. Ludność uciekła do lasu. W wyniku zaś strzelaniny padło 18 osób spośród miejscowej ludności ukraińskiej. […]

Oryginał, maszynopis. APRz, UWRz 373, k. 14.

14 listopada 1947 r., Częstochowa – Fragmenty anonimowego donosu dla WUBP w Rzeszowie o członkach AK mordujących Ukraińców w Łubnie

Niniejszym donoszę, że już dwa razy wysyłałem doniesienia tej samej i podobnej treści do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Brzozowie o zajściach i faktach, jakie zaistniały w gromadzie Łubno powiat Brzozów od 1945 r. do chwili obecnej. […]

            Punkt 1. W roku 1945 [w dokumencie: 1946 r.] została zamordowana we własnym domu Łazor Katarzyna z gromady Łubno (górne). Udział brali w morderstwie: Kiełbasa Jan […] z Łubna […] oraz Kustra Paweł zamieszkały obecnie Futoma […].

            Punkt 2. Poczynek Wojciech, Czernik Alojzy i Myćka Izydor (Łubno górne) brali czynny udział w wymordowaniu rodziny Wołownika Michała. W [jej] skład wchodziło pięć osób. Odzież i obuwie znajduje się dotychczas u ojca tego bandyty, Czernika Michała […].

            Punkt 3. Czernik Alojzy, Myćka Izydor i Poczynek Wojciech na tle kradzieży wymordowali we własnym domu Łazora Mikitę wraz z żona i Brewko Pelagią oraz dwie kobiety, które powracały z Niemiec, repatriantki, ciała wyżej wymienionych 5 osób znajdują się w studni po Hryćko Melanii (Łubno górne).

            Punkt 4. Czernik Alojzy, Myćka Izydor i Poczynek Wojciech zamordowali trzech mężczyzn repatriantów powracających do domu, to jest [do] Nozdrzca, zostali zamordowani w Łubnie przy zabudowaniach folwarskich. Posiadane [przez zamordowanych] przedmioty po zamordowaniu rozdzielili między siebie, później przyszli na zabawę, która odbywała się na placu szkolnym.

Punkt 5. Oraz ci sami zamordowali Sidora Piotra. Został zabrany od pracy, którą wykonywał u Kosa Piotra (Łubno górne). Odzież po zamordowanym znajduje się u Czernika Michała. Oraz ci sami zamordowali Nutę Laufera, Żyda, od którego zabrano tylko 800 złotych gotówki.

Punkt 6. Ci sami zamordowali dwie kobiety z Łubna, które to kobiety prowadziły konia do domu. Zostały zamordowane na granicy pomiędzy Łubnem a Futomą. […]

            Punkt 7. Bogusz Andrzej, syn Jakuba, zamordował młodą pannę, to jest narzeczoną, narodowości rosyjskiej, z którą powrócił z Niemiec. […]

Punkt 8. Zadzek Leon, zamieszkały w Łubnie oraz Dymczak zamieszkały Łubno (Łaniska) zamordowali 5 kobiet-repatriantek, które powracały do wsi Hłudno oraz 3 mężczyzn z Wary powiat Brzozów, również repatriantów i 2 mężczyzn z Bartkówki powiat Brzozów. […] Ciała zamordowanych zakopane są w lasku na Łaniskach. Jak mi jest znane, obydwaj sprawcy zostali dwa razy zawiadomieni przez MO z Dynowa, aby zbiegli z domu na pewien czas […].

Odpis, maszynopis. AIPN Rz 00141/332/J, k. 1.

28 listopada 1947 r., Brzozów – Protokół przesłuchania świadka Józefa Potocznego przez oficera śledczego PUBP w Brzozowie w sprawie mordu na Ukraińcach w Łubnie dokonanego przez członków AK

Wczesną wiosną 1945 r. przyszła banda uzbrojonych ludzi w broń, wojskowych. I ci mordowali ludność ukraińską oraz rabowali ich dobytek, lecz nazwisk tych pomordowanych to ja do dzisiaj nie pamiętam. Przypomina mi się, jak ludzie mówili, to było zamordowanych około 15 osób.

Z końcem pory letniej w 1945 r., daty dokładnie nie pamiętam, szedł mój syn Adam do sklepu z rana i gdy przyszedł do domu, to powiedział do mnie, że coś się stało ze stryjem Mikitą Łazorem, bo okna w domu są wybite, a koło domu chodzi z bronią Poczynek Wojciech. Następnie dzieci szkolne opowiadały, że chłop z babą leży w studni koło domu Hryćko.

Dokładnie nie wiem, lecz słyszałem, że Myćka Izydor i Czernik Alojzy nakazali Kustra Janowi i Niemcowi Walentemu, by ci odplantowali krew i zasypali studnię Hryćki. Krew w podwórzy plantował Brewka Wasyl.

W tym samym czasie dwa dni prędzej lub później, dokładnie nie pamiętam, została zamordowana Brewczycha i ta też porzucona była do studni Hryćki. Następnie gospodarstwo Łazora Mikity objął Poczynek Wojciech i rzeczy z domu wysprzedał, i sprzedawał drzewo w lesie, zostało wysprzedane około pół morga lasu drzewa budowlanego, które było własnością Łazora Mikity. Część tego drzewa Poczynek wziął do Czernika Michała w Łubnie, które następnie oprawił i tam leżało. Mówił do mojej żony Bilski Bronisław, że teraz obecnie mówiła Czernik Stanisława, matka Czernika Alojzego, że mnie i Bilskiego Bronisława „musi szlak trafić”. Wyjaśniam, że Czerczka na mnie jest zła od kwietnia 1947 r. to jest za to, że ja nie pozwoliłem Poczynkowi sprzedać gospodarstwa po Łazorze Mikicie.

Źródło: AIPN Rz 107/772, Protokół przesłuchania świadka J. Potocznego, k. 12.

28 listopada 1947 r., Brzozów  – Protokół przesłuchania przez oficera śledczego PUBP w Brzozowie świadka Piotra Kiełbasy o mordzie na Ukraińcach w Łubnie dokonanym przez członków AK

Pytanie: Co wam jest wiadomym o dokonanych morderstwach na osobach we wsi Łubno?

Odpowiedź: Wiadome mi jest, że były dokonywane morderstwa we wsi Łubno, a to: w początku lata 1945 r. został zamordowany Mikita Łazor z Łubna i jego żona, w nocy, a rano szedł syn Potocznego Józefa z Łubna i Maria lub Adam i ten widział, jak tam pod domem stał Poczynek Wojciech z pistoletem i nikogo nie wpuszczał do domu Łazorów, a ciała pomordowanych zostały porzucane do studni na polu Hryćki, bo ta studnia została zasypana w tą lub na drugą noc. W tej samej studni ma się też znajdować ciało zamordowanej Brewczychy (imienia jej nie znam).

W tym czasie chodzili otwarcie z bronią i dokonywali napadów: Myćka Izydor, Sieńko Józef, Poczynek Wojciech, Czernik Alojzy. Do nich przychodził Kustra Walenty z Futomy, Rybka Michał z Futomy, a w ich towarzystwie przychodzili Głud Adolf i Rząsa Stanisław, Mazur Edward, Karnas Stanisław, wszyscy z Futomy, lecz czy ci trzej ostatni chodzili z powyższymi na rabunki, to nie jest mi wiadomym.

W lecie 1945 r. zostało zamordowanych trzech ludzi, którzy powracali z Niemiec. Czwarty z nich nocował w domu Potocznego Józefa w Łubnie i ten osobnik ocalał. Było to w niedzielę, lecz ja nie wiem, bo nie widziałem. Był w tym dniu festyn w Łubnie. Jak mówili ludzie, to przed rozpoczęciem się festynu, gdy szli trzej ludzie z Niemiec, to za nimi poszli Poczynek Wojciech i Czernik Alojzy oraz Znak Piotr i tam w folwarku w Łubnie zamordowali tych powracających z Niemiec. To miał widzieć Fuksa Walenty, zamieszkały Łubno koło dworu i wie, gdzie ludzie pomordowani są pochowani. W tym to dniu na festynie był wieczorem Myćka Izydor, Czernik Alojzy, Poczynek Wojciech, Znak Piotr, lecz byli bez broni długiej, mogli mieć tylko z sobą pistolety.

W początkach marca 1945 r. przyjechała banda ludzi uzbrojonych, w różnych ubraniach wojskowych i cywilnych, w sile około 60 ludzi. Przyjechali furmankami od strony szosy Przemyśl-Krosno i okrążyli wieś Łubno. Banda ta wymordowała w tym dniu około 20 ludzi narodowości ukraińskiej oraz zrabowała ich dobytek, jak odzież i bydło. Zabrali to wszystko na furmanki i pojechali w stronę Dynowa, lecz nie wiadomo, gdzie, bo gdy odjeżdżali, to robiło się już ciemno. Bandyci ci legitymowali ludzi wszystkich we wsi, więc kto był narodowości ukraińskiej, to go zaraz zastrzelili. Wymordowani zostali: Wołowników troje dzieci, Graudus z synem, Pudło Stefan, więcej nazwisk nie znam.

AIPN Rz 107/772, Protokół przesłuchania świadka P. Kiełbasy, k. 13.

27 września 1951, Łubno  – Protokół przesłuchania Pawła Kiebłasy

W marcu 1945 r. przyszło do mojego domu dwóch osobników ubranych w mundury Wojska Polskiego i z karabinami, którzy kazali mi zaprzęgnąć konie i jechać z nimi, co też uczyniłem i razem pojechaliśmy do Sieńki Adama zamieszkałego w Łubnej powiat Brzozów. Gdy przyjechałem na miejsce tam już stało dwie furmanki, a to Jagodziński Adam i Kiełbasa Leon z Łubna, i gdyśmy tam czekali koło domu Sieńki Adama, widziałem jak do domu Sieńki weszli Myćka Izydor zamieszkały w Łubnej, a w tym czasie służył w milicji, Dykas – imienia nie znam i jeszcze jeden milicjant, którego nazwiska nie znam. Po pewnym czasie milicjant Myćka i ten nieznany poszli w kierunku Dynowa, natomiast Dykas pozostał i po godzinie czasu widziałem, jak wyprowadzili z piwnicy Sieńki Adama – Dykasa, Brewkę Szymona, Trojana Aleksandra, Trojana Iwana, zięcia popa z Łubnej, którego nazwiska nie znam, Andrusa Maksyma, Wołownika Hryca i Wasienkę Pawła. Wszyscy wymienieni byli skuci po dwóch razem drutem, którym kazali siadać na furmanki, jak też i oni posiadali i kazali jechać w kierunku gromady Nozdrzec powiat Brzozów. Tu chciałem nadmienić, że osobników tych było około ośmiu, lecz nikogo nie poznałem, ponieważ byli to obcy ludzie, równocześnie w tym samym czasie byli trochę pijani.

          Gdy jechaliśmy, po drodze wymienieni osobnicy strzelali z posiadanej broni do góry, a gdy zajechaliśmy do gromady Nozdrzec, zatrzymali furmanki i kazali wszystkim zejść, a nam kazali odjechać, lecz jeden z nich mnie zatrzymał, natomiast tamten kazał jechać do domu i stał obok mnie. Pozostali osobnicy poprowadzili wszystkich w kierunku Sanu i po upływie około dziesięciu minut usłyszałem strzały, których było dosyć dużo, lecz widzieć nie mogłem do kogo strzelali, ponieważ stałem za domem. Po pewnym czasie, a mogło upłynąć około jednej godziny, wrócili wymienieni osobnicy, lecz sami bez tych, których aresztowali i jeden z nich czy też dwóch przynieśli naładowany czymś worek, którego położyli na furmance oraz sami siedli i kazali się odwieźć z powrotem do Łubnej na Magórę. W drodze powrotnej słyszałem, jak rozmawiali między sobą, że z drugiej strony Sanu ktoś do nich strzelał. Za jeżdżenie w ogóle mi nie zapłacili. Nadmieniam, że osobnicy ci byli ubrani w mundury WP i radzieckie. Ja przypuszczałem, że ludzi tych mogli wystrzelać nad Sanem lub oddać milicji innej. Chciałem dodać, że osoby narodowości ukraińskiej, które zostały zabrane przez tychże osobników, w czasie okupacji niemieckiej były ustosunkowane do okupanta przychylnie, nie zezwoliły uczęszczać polskim dzieciom do szkoły oraz stale śpiewali, że przepadła Polska, przepadła Warszawa, tylko nie przepadła ukraińska „sława” i mówili, że zbudują wolną Ukrainę, ale czy należeli do jakiejś organizacji, tego stwierdzić nie mogę.

Oryginał, maszynopis. Źródło: AIPN Rz 25/2956,  k. 4–5.

27 września 1951, Łubno  – Protokół przesłuchania Klary Wasienko                 

W dniu 8 marca 1945 r. przyszedł do mojego domu syn sołtysa Sieńko Adama i zawołał mojego męża Wasienkę Pawła, że milicja go woła, więc on poszedł, gdyż był gońcem gromady. Później zobaczyłam, że jacyś osobnicy w mundurach WP z bronią długą doprowadzają do piwnicy Sieńki mieszkańców gromady Łubno, więc poszłam dowiedzieć się o męża, gdyż nie wracał do domu. Gdy zaszłam do Sieńki Adama zobaczyłam, że w/w osobnicy piją wódkę w domu Sieńki, z którymi wspólnie pili Alojzy Czernik z Łubnej, Myćka Izydor z Łubnej i Sieńko Józef, który nie żyje, natomiast Czernik i Myćka ukrywają się przed władzami bezpieczeństwa.

          W tym czasie spotkałam Sieńkę Adama, którego zapytałam się, gdzie jest mąż, na co ten odpowiedział, że poszedł za furmankami, więc wróciłam do domu i w drodze spotkałam Sieńkę Pawła, który zapytał mnie, dlaczego płaczę, a następnie oświadczył mi, że mąż mój jest zamknięty w piwnicy u Sieńki Adama i dalej nadmienił, że jak protokół dobrze zda w Brzozowie, to go wypuszczą, a jak nie, to go widzieć nie będę, więc ja ponownie poszłam do Sieńki Adama, gdzie na podwórzu jeden z tych osobników chwycił mnie za piersi i przystawił pistolet mówiąc: „Ty cholero ukraińska, szlak cię trafi”, na co ja odpowiedziałam, że jestem Polką i pokazałam mu legitymację, więc on zapytał mnie, po co ja przyszłam, więc ja odpowiedziałam, by wypuścili mi męża, na co ten odpowiedział, że jak nie będzie nic winien, to go wypuszczą, więc ja poszłam do domu.

          Wieczorem tego dnia zabrali furmanki Wołownika Fryca, Andrusa Maksyma, Trojana Iwana, Trojana Aleksandra, zięcia popa, którego nazwiska nie znam, Brewkę Szymona, Wasienkę Pawła i milicjanta Dykasa, których skuli drutem kolczastym i odjechali w kierunku gromady Nozdrzec. Ja chciałam iść ku furmankom do męża, lecz wyżej wymienieni osobnicy strzelali i nikogo nie puścili. Jak później dowiedziałam się od mieszkańców gromady Nozdrzec powiat Brzozów, których nazwisk nie znam, to osobnicy zaprowadzili wszystkich nad San i w wodzie wystrzelali.

Oryginał, maszynopis. Źródło: AIPN Rz 25/2956,  k. 2–3.

MATERIAŁY

Tłumaczenie na język polski informacji Pyłypa T. Wasylowskiego o mordach na Ukraińcach we wsi Łubno zamieszczonej w zbiorze „Jarosławszczyna i Zasiannia” z 1986 r.

Pod koniec 1943 r. w lasach sformowała się polska partyzantka, która zaczęła przeprowadzać zamachy na działaczy ukraińskich. Pierwszym, który zginął we własnym domu z rąk polskiego bandyty, był prezes UDK w Dynowie, Mykoła Łewycki z Pawłokomy. Niebawem zginął Karpa, również z Pawłokomy – księgowy spółdzielni w Dynowie. Zabito go nad Sanem koło Dynowa. Wiosną 1944 r. polscy terroryści zamordowali mieszkańca Łubna, Łewkowycza, podczas pracy na kolei. Zginął również od kul polskich bandytów ideowy duszpasterz, ksiądz Iwan Hajduk, którego za pracę w uświadamiającą narodowo, Kuria Apostolska Administracji Łemkowszczyzny przerzucała z jednej parafii na drugą. Zabito go pod Żurawcem, koło wsi Karolówka.

28 lipca 1944 r. do Łubna wkroczyła Armia Czerwona. Zorganizowała tutaj tzw. „zapasowy pułk”. Jednym z zadań tego pułku było wyłapywanie młodych chłopców i po krótkim zapoznaniu z bronią wysłanie ich na front. Z Łubna zabrano około 30 chłopców. Ślad po nich zginął. Pozostali ukrywali się w lasach i w innych kryjówkach. Po odejściu Sowietów Polacy rozpoczęli znów bandyckie akcje przeciwko Ukraińcom. Rano 7 marca 1945 r. uzbrojone polskie bandy z okolicznych wiosek: Harta, Futoma, Wyrobiska, Wesoła i innych, pod dowództwem miejscowych Polaków zaczęły rabować i mordować ukraińską ludność. Podzieleni na grupy po 10–15 osób, otaczali po kilka chat, rabowali wszystko, co wpadło w ręce, a mężczyzn, którzy nie uciekają lub ukryć, zginęło na miejscu. Miejscowi Polacy pełnili podwójną rolę: sami mordowali i wskazywali obcym ukraińskie chaty. Bywało i tak, że Polak mordował swojego sąsiada – Ukraińca. Aby nie być rozpoznanym, zakładali na twarz maski. Spośród miejscowych Polaków w mordowaniu Ukraińców brali udział: Alojzy Czarnik, wówczas 26 – letni, Izydor Myćka – 25 lat, Józef Kustra – 22 lata (matka Ukrainka) Kiełbasowie, Żaczkowie, Kruczkowie, Chromiak, Józef Sieńko, Poczyniak (przybysz ze wschodu) i inni. Głównym przywódcą polskich bandytów w Łubnie był Michał Barć (obecnie urzędnik starostwa w Brzozowie) i jego pomocnikiem był Izydor Fuksa. Terror we wsi trwał około miesiąca. W tym czasie Polacy zamordowali w Łubnie około 90 osób, głównie mężczyzn. Najwięcej ludzi zamordowano 7 marca 1945 r., gdy niespodziewający się napadu Ukraińcy, nie mieli czasu ukryć się. Nie było mowy o jakiejś samoobronie. Ukraińcy nie mieli broni, nikt nie spodziewał się takiego haniebnego barbarzyństwa ze strony Polaków. Wśród Ukraińców nastał głód, bowiem Polacy zrabowali wszystko, nawet ziemniaki z piwnic. Sytuacja stawała się groźna. Terror, zabójstwa i głód nie ustawały. (…)

Trzeba było decydować się: zostać we wsi wyjeżdżać w nieznane do USRR. Zdecydowano się na wyjazd. 15 kwietnia 1945 r. Sowieci przysłali podwody i wywieźli sterroryzowanych Ukraińców Łubna do Sanoka, a stamtąd po kilka tygodniach koleją w okolice Tarnopola. Wyjechali tylko z tym, co mieli na sobie, gdyż cały dobytek zrabowali Polacy. (…)

Starano się zniszczyć wszystko, co było ukraińskie. Zburzono cerkiew i dzwonnicę, a kamień zużyto na budowę drogi. Na plebanii umieszczono kancelarię gminną i szkołę. Zburzono dom „Proświty”, materiał zabrali mieszkańcy Ulanicy. Chaty Ukraińców i ich gospodarstwa pozabierali miejscowi Polacy lub przybysze ze wschodu. Na porządku dziennym były kłótnie i bójki, gdyż każdy chciał zdobyć najlepszą część. Np. Jan Gołąb, który dobijał motyką Ukraińców i kłócił się z Andrzejem Kiełbasą o pole Mychajła Pudły. Pewnego dnia Kiełbasa zabił Gołębia uderzając go siekierą na głowę. (…) W Łubnie w stodole Ołeksy Trojana bandyci znaleźli Maksyma Andrusa, Semena Brewko, Iwana Trojana, Hryhorija Wołownyka, Pawła Wasińka, a ze stajni probostwa greckokatolickiego wyciągnęli Bohdana Dorockiego. Wszystkich pobili, związali ręce drutem kolczastym i na wpół żywych wrzucili do Sanu.

Będąc w 1964 r. w Przemyślu miałem okazję porozmawiać z naocznym świadkiem pobicia Hryhorija Wołownyka. Byli tak, że strach było patrzeć. 13 marca 1945 r. kilku polskich bandytów przyszło do chaty Petra Wołownyka. Jeden z bandytów złapał Wołownyka i krzyczał:  Dlaczego nie pójdziesz na Ukrainie ?Nikt nie kazał mi tam jechać – odpowiedział  P. Wołownyk. Wówczas rozłoszczony bandyta dźgnął Wołownyka kilka razy nożem, a potem zastrzelił jego, żonę i córkę. Józef Kustra, który pośrednio brał udział w morderstwie, był synem Polaka i Ukrainki. Jako młody chłopiec często przychodził do sąsiada Petera Wołownyka, bawił się z dziećmi, mówił po ukraińsku, częściej niż po polsku. Później, pod wpływem polskiego księdza (szowinisty) Majkowskiego stał się zawziętym wrogiem Ukraińców.

Izydor Myćka, syn Jana (spod Magury) okrutnie zamordował 45-letniego Semena Kocełkę, połamał mu ręce i żebra. Kocełko całował jego buty i prosił, żeby go nie zabijać, ale to nie pomogło. Zmasakrowanego (…) zastrzelił. Pozostała żona z siedmiorgiem dzieci. (…) Mykytę Łazora z żoną i córka Polacy zabili i wrzucili do starej pustej studni. (…)

Po wysiedleniu Ukraińców z  Łubna w chacie Mychajła Wołownyka zostali: córka Melania i syn Pawał (oboje kalecy), robotnica Ewa Wasińko (55 lat) i Julia Łewkowycz (kaleka, krewna Melanii). W nocy przyszli bandyci i kazali zbierać się do wyjazdu na Ukrainę. Wspomniany wyżej Józef Kustra, który przyszedł razem z bandytami, powiedział, że odwiezie ich do Dynowa, gdzie będzie samochód ciężarowy, który zawiezie ich na Ukrainę. Wsadzili kaleki na wóz. Po drodze nieszczęśnicy zobaczyli, że nie jadą do Dynowa, lecz do przepaści zwanej Rosochą, porośniętej krzakami. Ewa Wasińko próbowała uciekać ją pierwszą zastrzelono, a potem pozostałych.

Niektórych nie zabito, pozostawiono na wpół żywych, okropnie jęczeli z bólu… Potem przyszedł z Łubienki Jan Gołąb i dobijał ich motyką. Niektórzy Ukraińcy nie chcieli porzucać ziemi pradziadków i zostawali we wsi mówiąc „co będzie, to będzie”. Polacy przeszukiwali chaty, a gdy kogoś znaleźli, to zabijali go. Tak zginęli: Stepan Brewka, Iwan Wasińko (syn Piotra), Mychajło Łazor. (…)

Po zakończeniu wojny niektórzy łubnianie wracali z Niemiec do rodzinnej wsi. Polacy robili zasadzki na drodze z Dynowa ​​do Łubna i mordowali powracających, a to co wieźli oni ze sobą, zabierali.  Jednym z tych Polaków był Ignacy Niepoń z Kazimierzówki. W takich okolicznościach zginęli: Mychajło Trojan, Petro Sydor, Mychajło Burdasz i inni. Nestor Łazor, uczeń gimnazjum ukraińskiego w Jarosławiu, został zamordowany przez Polaków koło Dynowa, gdy wracał z Jarosława do rodzinnej wsi. Część pomordowanych Ukraińców-łubnian leży we wspólnej mogile na cmentarzu, a inni gdzieś w polu, na miejscu śmierci.

Odwiedzając rodzinną wieś w 1964 r., widziałem Wasyla Andrusa, którego Polacy w 1945 r., ciężko pobili, lecz nie zabili, bo miał żonę Polkę. Wyglądał bardzo mizernie. Blady, wysuszony, małomówny, psychicznie niezrównoważony, prześladuje go mania strachu, ciągle mu się zdaje, że ktoś go szuka i chce zabić. W podobnym stanie był Mychajło Dudka z Dynowa, także żonaty z Polką. Próbowałem z nim rozmawiać, ale on na moje pytania i uwagi nie reagował. Pobitego i okrwawionego posadzili go Polacy na wózku, wozili ulicami Dynowa i pokazywali palcami naigrywając się: Patrzcie, jak wygląda Rusin.

Przy okazji byłem w Dynowie. Piękną, murowaną cerkiew św. Georgija, zbudowaną w 1910 r. na miejscu drewnianej z 1814 r., Polacy zburzyli na polecenie Wydziału Kultury w Rzeszowie około 1963 r. pod zarzutem, że banderowcy przechowują w niej broń. W Dynowie Polacy zamordowali trzech braci Prokopów – Stepana, Myrona i Jurka. Jurko był w 1939 r. w Wojsku Polskim, brał udział w obronie Warszawy przed Niemcami. (…)

Napady na Ukraińców w Łubnie i na inne wioski, mordowanie Ukraińców, to nie była prywatna sprawa czy jakieś porachunki pojedynczych osób. To była szeroko zakrojona i zorganizowana akcja oficjalnych władz polskich przeciwko ludności ukraińskiej. Potwierdza to fakt, że w ciągu 30 dni od mordów, rabunku i nieopisywanego terroru żadna władza nie powstrzymała tej bandyckiej, barbarzyńskiej akcji, nie zorganizowała ochrony bezbronnej ludności ukraińskiej, nie zaprowadziła we wsi czy wsiach ładu i porządku. Miejscowi oprawcy jeszcze chełpili się haniebnym czynem, byli dumni z niego. I nie zostali ukarani przez polska władzę ludową za swe bandyckie czyny. (…)

Barbarzyńskie czyny, zabójstwa, grabież, wysiedlenie odwiecznych autochtonów z rodzinnej ziemi zostaną na wieki czarną kartą polskiej historii, wieczną hańbą dla Polaków, a zwłaszcza tych z Łubna.

Łubno, w: M. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich, t. III, Warszawa 1994, s. 299–303.

Spis Ukraińców z Łubna zamordowanych przez różne polskie formacje zbrojne 

Spis Ukraińców, którzy zginęli w 1945 r. we wsi Łubno:

Mykoła Łazor, Kateryna Łazor, Iwan Grandus, Nestior Iwanowycz Grandus.

Żywcem wrzuceni do ognia: Teodor Brewko, Mykyta Łazor, Marija Łazor.

Zamęczeni: Andrij Pudło, Stepan Brewko, Iwan Wasenko, Semen Kocełko, Mychajło Łazor, Stepan Szewczuk, Petro Wołownyk.

Utopieni w Sanie: Iwan Trojan, Ołeksa Trojan, Semen Brewko, Hryhorij Wołownyk, Maksym Andrus, Pawło Wasenko, Dorocki.

Pochowani w pośpiechu w  krzakach w Łubnie: Chrystyna Wołownyk, Hanna Wołownyk, Mełanija Wołownyk, Pawło Wołownyk.

Zamęczeni w Dynowie: Jewa Wasenko, Julija Łewkowycz, Nestro Łazor, Pyłyp Kozdryń, Nestor Pyłypowycz Kozdryń.

Niepochowani: Danyło Trojan, Andrij Wasenko, Petro Pudłyk, Wowczak, Pudłyk, Mykoła Burdasz, Trojan, Kocełko, Petro Sydor, Mychajło Trojan.

Zginęli w Wołodżu: Pawło Trojan, Onufrij Łazor, Wołodymyr Łazor, Andrij Brewko, Wasyl Brewko.

Uduszeni w lesie: Onufrij Wołownyk, Wasyl Wołownyk, Wołodymyr Wasenko, Mychajło Sydor, Wołownyk.

Źródło: s. Łubno, Deportaciji…, t. 3: Spohady, Lwiw 2002, s. 79.

DZIEDZICTWO UKRAIŃSKIEJ KULTURY MATERIALNEJ

Wyniki monitoringu z 2009 r. i 2021 r. (cerkwisko i plebania II).

CERKWISKO
Tu stała świątynia pw. św. Onufrego, murowana, zbudowana w 1800 roku. Rozebrana w latach 60. XX w., po deportacji grekokatolików do ZSRR. Świadkami byli mieszkańcy Łubna, których większość wywodzi się do dziś z wiernych obrządku wschodniego. Fundamenty niewidoczne. Na miejscu cerkwi urządzone zostało decyzją władz (m.in. oświatowych) boisko szkolne, funkcjonujące do dziś. Dzieci z Łubna biegają dziś także po rzymskokatolickich kościach fundatora cerkwi, Stanisława Trzecieckiego, który kazał pochować się w krypcie cerkiewnej w 1805 r.


PLEBANIA
Zbudowana w 1907 r. Obok stały drewniane zabudowania gospodarskie: stajnia, stodoła, spichlerz.

Plebania II

Fotografie rejestrują proces niszczenia plebanii.


CMENTARZ