Siedliska

СЕЛИСЬКА (pol. Siedliska) – do 1947 r. wieś ukraińsko-polska w powiecie brzozowskim. W 1935 roku liczyły 358 greckich katolików, 432 rzymskich katolików, 11 Żydów [Szematyzm AAŁ 1936, 54].

HISTORIA

Brak opublikowanych danych o deportacji części mieszkańców Ukraińców do Ukraińskiej SRR w latach 1945–1946 oraz deportacji o kryptonimie „Wisła” w 1947 roku.

DOKUMENTY

WSPOMNIENIA

Fragment wspomnień Łewa Sycza o 20 Ukraińcach z Siedlisk zamordowanych przez bandytów i żołnierzy Wojska Polskiego

Ludzie żyli tu [w Siedliskach] w zgodzie, ale przyszła okupacja niemiecka, potem w lipcu 1944 r. wrócili bolszewicy. Wszystko było: grabieże, areszty, mordy. Milicja jako pierwszego aresztowała Stepana Sycza, który za Niemiec pracował we wsi Dynów jako sprzedawca, potem w Ukraińskim Komitecie Pomocy. Przyszli po niego w listopadzie 1944 r., on liczył wtedy 24 lata, młody chłopiec. Pognali go do więzienia w Brzozowie, gdzie strasznie się nad nim znęcali i katowali tak, że nie wytrzymał u już w lutym 1945 r. odszedł spośród żywych. Nikt nie zna dnia jego śmierci i miejsca spoczynku jego kości.

            Jeszcze straszniejszy los spotkał Wiktoriję Kapitan, matkę czwórki dzieci, ciężarną z piątym. W takim stanie Polacy wygnali ją z dziećmi z własnego domu do sąsiedniej wsi Poręby. Nie mieli tam gdzie zamieszkać czy przytulić albo zjeść, bo wieś była spalona. Zdecydowała się wrócić do rodzinnych Siedlisk, do swojego domu, ale szkoda, że wróciła: zamordowana została ona, ciężarna, i jej małe dzieci Mychajło – 2 lata, Anna – 5, Roman – 7, Jewstachij – 9 lat.

            W tym czasie, w 1944 r., z całą rodziną zginął Władysław Sycz, a Iwan Sycz (ur. w 1928 r.) przepadł bez śladu.

Nieco później, 7–10 stycznia 1946 r., Wojsko Polskie zamordowało Mykołę Sycza (ur. w 1912 r.).

Zabity został także 38-letni Wołodymyr Nahirny. […]

W 1944 r. we własnym domu zabity został Danyło Stecyk, wiejski działacz kulturalny, dyrygent, uczył śpiewu.

Antonij Wacura (ur. w 1904 r.) zabrany został do brzozowskiego więzienia i w lutym 1944 r. zamordowany. […]

Iwan Kipisz przepadł w 1945 r., wracając z więzienia w Brzozowie. […]

Anna Wacura, licząca lat 30. Zginęła w 1946 r.

Jewstachij Hłuszyk został  zamordowany w drodze powrotnej z Niemiec. Pokonał tak długą i trudną drogę, a zginął koło Dynowa.

Bez wieści przepadła w 1945 r. Jarosława Wołyneć.

W tym samym roku między wsiami Dąbrowa i Siedliska zginęła Marija Uscka, siostra księdza Jewstachija Usckiego. […]

Zabrakło wtedy także Josyfa Rybczaka […].          

Bardzo ciężki był ten1945 r. Zginęli także 2 młodziutcy, 16-letni, chłopcy: Emilijan Rybczak i Emilijan Hawrylak.

Źródło: Żertwy złoczynu w Sełyśkach (Z rozpowidi Łewa Sycza), opr. M. Pańków, „NS” 2003, nr 48, s. 9.

Fragment wspomnień Romana Rybczaka o mordach na Ukraińcach z Siedlisk dokonywanych przez żołnierzy Armii Krajowej i Wojska Polskiego

W marcu [1945 r.], już po tej tragedii w Pawlokomie […], przyszli do na oprawcy, którzy mordowali tam ludzi. Przyprowadzili z sobą dwie kobiety z nogami w onucach, bez butów. Jeden z bandytów nakazał mamie dać im jeść i nocleg. Mama, czym mogła, nakarmiła te biedne kobiety z dziećmi i położyła spać. Bandyci rano przyszli po nich, zabrali i dokądś poprowadzili. Przeczuwaliśmy coś niedobrego. Mama powiedziała, abym pognał krowę paść. Poszedłem z krową na cmentarz niedaleko od naszego domu. W pewnej chwili zobaczyłem naziemni coś dziwnego. Podszedłem bliżej i zatrzęsłem się ze strachu przed tym, co zobaczyłem: tam leżały ciała kobiet i dzieci, które u nas nocowały. […]

            Wkrótce któregoś dnia po obiedzie ci sami bandyci przyszli do nas znowu […].

            – Uwaga! – krzyczał sam „Wacław”. – Darujemy wam życie! Wysiedlamy was na Poręby. Tego, kto będzie chiał wrócić, czeka kara śmierci. A tego – tu złapał mojego brata Omelana, który 27 stycznia ukończył 17 lat – zostawimy jako zakładnika […]

            Przyszliśmy do jakiejś chaty, gdzie mieszkali starzy ludzie. […] Była z nami jedna ciężarna kobieta, Wiktorija Kapitan, wkrótce miała rodzić. Powiedziała do swego męża Josyfa Kapitana, że musi iść do Siedlisk do akuszerki. Josyf jej to odradzał, mówiąc, że kaci mogą ją zabić.

            – Niech zabiją, ale ja muszę iść – zdecydowała kobieta i poszła do Siedlisk.

            Była niedaleko od swojego domu, gdy napadli na nią bandyci. Zamordowali w okrutny sposób ją i czwórkę dzieci, które prowadziła z sobą. Nienarodzone dziecko wycięli bagnetem z jej ciała. […]

            Pomoc okazała nam Anna Kulon, kupiła w Dynowie leki. Wtedy oprócz leków otrzymała tam także straszną wiadomość i opowiedziała mamie, jak jej znajoma prała w Sanie bieliznę, zauważyła coś zaczepione na kamieniu w wodzie, dziwne. Podeszła i zobaczyła, że to Omelan, mój brat. Ręce i nogi miał skręcone z tyłu drutem kolczastym, ciało pokłute w wielu miejscach bagnetem. Zamordowali go kaci z bandy „Wacława”.

Źródło: Trahedija w Sełyśkach. Za rozpowiddiu Romana Rybczaka, opr. M. Pańków, „NS” 2004, nr 6, s. 9.

KOMENTARZE

DZIEDZICTWO UKRAIŃSKIEJ KULTURY MATERIALNEJ

Wyniki monitoringu z 2006 roku.

CERKIEW

Świątynia pod wezwaniem św. Michała, z 1866 roku [Szematyzm AAŁ 1936, 54].

CMENTARZ

no images were found

BIBLIOGRAFIA