Wola Krzywiecka

ВОЛЯ КРИВЕЦЬКА (pol. Wola Krzywiecka) – do 1947 r. wieś ukraińska w powiecie przemyskim. W 1939 r. liczyła 1120 mieszkańców:  620 Ukraińców, 490 Polaków, 10 Żydów [Kubijowycz, 57].

DOKUMENTY

Fragment wspomnień o mordzie na Ukraińcach w Woli Krzywieckiej dokonanym przez bandy z sąsiednich polskich wsi

            […] 15 kwietnia w niedzielę rabusie z Reczpola, Ruszelczyc, Średniej i Woli Krzywieckiej, zebrawszy siły, przed wschodem słońca napadli na wieś i zaczęli mordować Ukraińców. Z samego rana przyleciał jakiś mężczyzna i mówi, że kto w domu Ukrainiec, ten niech się chowa, bo już idą i mordują. Usłyszeliśmy strzały i nigdzie już nie uciekaliśmy – było za późno. Mój tato Dmytro chorował na ischias i leżał w łóżku. Mówi: „Nigdzie uciekał nie będę, bo nie mogę, nikomu niczego nie jestem winien”. Babcia przykryła mnie, 7-letniego, kocem, brata Iwana schowała pod łóżko i zastawiła wiadrami. To działo się w kuchni. Iwan liczył sobie 14 lat, najstarszy brat, 16-letni Tadej, wieczorem poszedł do wujka Iwana. Mama z tatą schowali się za skrzynią na strychu. I już wchodzą do domu, prowadzeni przez tego Michała Dudka, który wczoraj spotkał nas na drodze. Zaczynają szukać. Dudek mówi do wujka Mykoły: „Ty masz szwagra Ukraińca, dawaj go, bo jak nie, to śmierć twoja”. Wujek się przestraszył, wlazł na drabinę i zawołał tatę. Tato się odezwał i zszedł po drabinie do sieni. Zapytali go o dokumenty. On mówi: „Nie mam żadnych dokumentów, bo Niemcy wszystko mi zabrali”. Wtedy jeden mówi, to idź do dowódcy, a jak tylko tato przekroczył próg, ten sam bandyta strzelił mu w plecy po lewej stronie. Tato upadł koło progu nieżywy na ziemię. Mama została na górze i słuchała, czy nie będzie więcej strzałów, ale nie było. Oznaczało to dla niej, że nikogo więcej nie znaleźli i nie zamordowali dzieci, bo, jak mówiła,  gotowa była zleźć na dół.

            Uniosłem trochę koc, którym byłem nakryty. Zobaczyłem mężczyznę, ubranego w niemiecki mundur. Ten sam Dudek mówi do nich, że on, mój zamordowany ojciec, ma 16-letniego syna, ale ciocia od razu powiedziała, że był, ale wyszedł  z domu.

            W tym dni [napastnicy] zamordowali 53 Ukraińców. Nie wiem, czy można ustalić ich nazwiska, ale wiem, że byli to: Warwara Duca,Kateryna Fenyk, Dmytro Kowalczyk, Josyp Kopko, Łeon Popowycz, Josyp Drahanyk. Niektóre roziny zostały zamordowane w całości. Ofiary te są dosłownie „zakopane” w dwóch mogiłach zbiorowych. W pierwszej jest 5, w drugiej 48 ofiar mordu, spośród których znani są mi z nazwiska: Teodor Pusz, Stepan Pusz, Josyp Pawłyk, Marija Pawłyk, Anna Drahanyk, Dorota Drahanyk, Łeon Hryc, Łeon Kuras, Sławko Popowycz, Dorota Popowycz, Iwan Fenyk.

            Miał miejsce także taki epizod. Dudycha karmiła na łóżku 10-miesięcznego chłopczyka. Ojciec jego, Josyp Duda, służył w tym czasie w Armii Czerwonej. [Mordercy] weszli, przestrzelili oboje, mamę na śmierć, a chłopiec przeżył, chociaż został kaleką na całe życie. Kula przeszła mu przez usta, policzki, mamie przez piersi i myślę, że przez serce. Ta matka nazywała się Warwara Duda. […]  

Źródło: Spohad Wołodymyra Kowalczyka narodżenoho 1938 roku w Woli Krywećkij Peremyśkoho powitu, w: 1947 Propamiatna Knyha, pod red. B. Huka, Warszawa 1997, s. 101–102

HISTORIA

Po deportacji części mieszkańców Ukraińców do Ukraińskiej SRR w latach 1945–1946 Wojsko Polskie w 1947 r. w ramach deportacji o kryptonimie „Wisła” wygnało ze wsi na tzw. Ziemie Odzyskane 538 obywateli RP narodowości ukraińskiej [Akcja „Wisła” 2013, 1048].

KOMENTARZE

KRZYŻE

no images were found

BIBLIOGRAFIA