Paul R. Magocsi, czyli bez Kartezjusza przez Ruś karpacką
Najpierw cytaty z artykułu amerykańskiego historyka Paula Roberta Magocsiego „Ruś Karpacka: współistnienie etniczne bez przemocy” z 2009 r.:
[…] teren, do omówienia którego zostałem poproszony, w ramach objętego badaniami okresu (od 1848 r. do dziś) był nadspodziewanie wolny od przemocy etnicznej, religijnej i społecznej.
[Wynika w takim razie pytanie o to,] jak Ruś Karpacka mogła stanowić przypadek unikalny […], [gdyż] jeśli nawet nie unikalność, to wyjątkowość Rusi Karpackiej jest oczywista.
O ile za normę stosunków etnicznych uważano przemoc, to Ruś Karpacka może być przykładem, który to neguje i z którym można porównywać lub przeciwstawiać pozostałe wypadki.
+ + +
„Ruś Karpacka […] bez przemocy” to najbardziej nieprzemyślany ze znanych mi kilkunastu tekstów Paula R. Magocsiego. Profesor zanegował bowiem istnienie przemocy w Rusi karpackiej, nie zwracając uwagi na to, że od Heraklita po Carla Schmitta agresja, mord, przestępstwo, wojna to część cywilizacji, jedna z nieodłącznych cech człowieka, społeczeństwa, państwa. Nie tak dawno Leszek Kołakowski w eseju „Szukanie barbarzyńcy” napisał o tezach takich, jak te zacytowane wyżej: […] nie ma recepty na społeczeństwo bez zła, bez grzechu, bez konfliktu; ideały takie powstają ze zbłąkania umysłu upewnionego o swojej wszechmocy; są więc owocami pychy. Według mnie nie tylko o pychę rzecz się opiera, bo teza o ulokowanej w centrum Europy kulturze i społeczeństwie Rusi karpackiej obywającym się w relacjach etnicznych bez przemocy to wynik braków w wiedzy Profesora z dziedziny socjologii, filozofii polityki, teorii konfliktu, antropologii kulturowej.
Niżej przeanalizuję to, jak Paul R. Magocsi, aby wynaleźć Karpatorusinów, pozbawił m.in. Rusinów z Rusi karpackiej cech społeczno-kulturowych niezbędnych każdemu człowiekowi czy grupie etnicznej albo narodowi, jeśli takowi chcą zaistnieć i trwać. Autor nie zwrócił uwagi na konsekwencje swej tezy, nie podał definicji przemocy, nie odesłał do chociażby jednej książki teoretycznej na ten temat. Stąd bez żadnych przeszkód ze strony innych naukowców jego Karpatorusini od 1848 r. nie tylko obeszli się bez przemocy, ale też niczym nie kompensowali sobie tak istotnego braku w swoim wyposażeniu kulturowym. Warto jednak zapytać Profesora o to, czy Karpatorusini świadomi byli swej nieprzemocowej inności? Co takiego decydowało o tym, że normalna dla Europy przemoc ustępowała akurat na granicy Rusi karpackiej? Jak Karpatorusini mogli się etnicznie wyodrębnić bez przemocy symbolicznej wobec Żydów, Romów, Rusinów, Ukraińców czy bez oporu wobec narodowo obcych państw? Jak możliwe jest, aby czynniki przemocowe powołujące do życia konflikty wśród np. Węgrów i Słowaków, dla Karpatorusinów traciły swą moc? Dlaczego nikt wcześniej nie dostrzegł tej unikalnej w skali Europy cechy?
Karpatorusin, czyli koniec podmiotu
Paul R. Magocsi to profesor, który nie zna Kartezjusza. Nie czytał także Charlesa Taylora „Źródeł podmiotowości”. Gdyby znał tych autorów, to wiedziałby, że istnieć świadomie i odczuwać godność swego istnienia – to następstwa podstawowego przełomu w kulturze europejskiej, który dokonał się w XVII w. za sprawą Kartezjusza z jego „Myślę, więc jestem”. Krótko: jeśli we własnych oczach nie jesteś godzien istnienia albo uznajesz się za nic – nie stosujesz przemocy. Stąd teza profesora Paula R. Magocsiego o braku przemocy jako cechy Karpatorusinów i Rusi karpackiej jest bezmyślna, bo unieważnia swój podmiot: Karpatorusinów i Ruś karpacką. Zdolność do przemocy to jedna z podstaw godności i bycia sobą, wynik upodmiotowienia, sprawczości. Według Anthony’ego Giddensa podmiotowość to stan zdolności do decydowania o sobie, samodzielnego osiągania celów, wywierania wpływu, odczucie przynależności, ale i odrębności wobec innych. Karpatorusini Magocsiego nie istnieli, bo w toku jego wywodu nie widać, aby chcieli stać się podmiotem – świadomie być sobą.
Lektura artykułu przekonuje, że Karpatorusini-bezprzemocowcy Magociego nie wiedzieli, że istnieją, nie rozumieli siebie i swego świata. Autor pozbawił ich instytucji i form reprezentacji, świadczących o świadomym stosunku do swojej karpatoruskości i Rusi Karpackiej. W tej sytuacji brak karpatoruskiej przemocy równa się całkowitemu upodrzędnieniu lub nawet usunięciu ich z dziejów.
Sztuka redukcji
Profesor unieważnił dużo różnych ruskich w Karpatach tak, jakby fechtował karpatoruską brzytwą Ockhama. Z artykułu wynika, że na Rusi karpackiej nikt nie miał wroga etnicznego, społecznego czy wyznaniowego, bo wszyscy bali się państwa. Miała panować spontaniczna, naturalna bezkonfliktowość chłopów, wyczekujących na cokolwiek, co się wydarzy. Karpatoruskość Magocsiego, czyli to inercja dziejowa. Zjawisko to stało się możliwe dzięki zastosowaniu redukcji: aktywnych Rusinów karpackich Profesor nie uznał za Karpatorusinów. W ten sposób oddzielił od Rusi karpackiej znaczne jej połacie w różnych czasie i miejscu. Na Łemkowszczyźnie przestali być Karpatorusinami: 1. twórcy ukraińskiej Republiki Wisłocko-Komanieckiej, 2. strzelcy UPA z kompanii „Chrina” i „Stacha”, 3. członkowie bojówek SB OUN dowodzeni przez Mychajła Fedaka „Smyrnego” i Mychajła Smyrnego „Puhacza”, 4. członkowie internacjonalnej komunistycznej partyzantki z oddziału Hrycia Wodzika; 5. nie był karpatoruski rząd tzw. Republiki Floryńskiej, bo proponował przemocowe rozwiązanie kwestii ukraińskiej; 6. na Rusi karpackiej w 1938 r. powstało państwo Ukraina Karpacka, z którym 7. walczyła tamtejsza rusofilska Russka/Rosyjska Gwardia Narodowa, jej członkowie strzelali do żołnierzy Czechosłowacji i ukraińskiej Siczy Karpackiej – ale, jeśli dobrze rozumiem Magociego, i siczowcy i gwardziści z miejsca musieli przestać być Karpatorusinami, bo nimi był tylko ten, kto nie stosował przemocy.
Niepotrzebna Cerkiew
Za wykreowanie braku przemocy u Karpatorusinów Magocsi zapłacił ich związkiem z Cerkwią, podmiotem ustanawiającym ruską reprezentację wobec rzeczywistości zewnętrznej. Cerkiew pielęgnowała odróżnianie dobra od zła, przechowywała przekaz o Kainie i Ablu, tworzyła obraz grzesznika i wroga. Na tej bazie powstawały świeckie odmiany przemocy, etniczne czy narodowe, ale – jeśli dobrze rozumiem Magocsiego – niekarpatoruskie. Rzeczywiście Cerkiew nie angażowała się w karpatoruskość taką, jak przedstawił ją amerykański historyk, ale nie powinno być to powodem usunięcia jej z dziejów Rusi karpackiej.
Od Magocsiego dowiadujemy się o tym, że przemoc nie towarzyszyła Karpatorusinom od 1848 r., czyli właśnie od czasu, kiedy duchowieństwo greckokatolickie zaczęło zastanawiać się nad etniczną naturą samych siebie i wiernych. Doszło do wniosku, że Rusini karpaccy byli obiektem przemocy, wypracowując w odpowiedzi koncept „krzywdy”. Duchowni nie musieli dodawać, że za przemoc należy odpłacać przemocą.
Karpatorusin – nowy typ człowieka
Autor nieostrożnie potraktował antropologię. Pominął to, że brak przemocy ciągnie za sobą następstwa. Uzupełniam więc jego tezę o to, że jego Karpatorusini – jako ludzie ze swej etnicznej natury dobrzy i szczęśliwi – świadomie wzbraniali się przed jakimkolwiek gwałtem. Cechowało ich ponadprzeciętne poczucie godności osobistej i poczucie wyższości nad tymi, kto w zapamiętaniu oddawał się konfliktom etnicznym. Czerpali siłę z bezbronności o wiek wcześniej niż Gandhi. Człowiek karpatoruski nie odróżniał dobra od zła, nie był gotów do przemocy, aby bronić np. swego etnicznego „ja” jako swego dobra. A może historia Rusi karpackiej w ogóle toczyła się poza dobrem i złem…?
Zejdźmy jednak na ziemię. Sądzę, że wszyscy chłopi w Europie w XIX w. byli Karpatorusinami, bo nie stosowali przemocy etnicznej. Po prostu bardzo trudno było się do niej uciec, bo na etniczności chłopu nie zbywało. Karpatorusini Magocsiego różnią się od Rusinów, narodu z krwi i kości zamieszkującego Ruś karpacką. Ci Rusini wszelkich odcieni (także ich nieodrodne dziecko-Ukraińcy) byli realni i byli realistami społeczno-kulturowymi: stosowali przemoc wszystkich możliwych odcieni. Znali np. przemoc symboliczną, bo mieli własnych gorszych – Mojżeszowców/Żydów i Cyganów/Romów. Wystarczy poznać prozę Iwana Sylwaja, aby się o tym przekonać, ale Magocsi nie poznał nie tylko klasyków europejskiej myśli politycznej, ale i autorów z własnego kręgu. Apologią przemocy fizycznej stosowanej przez karpatoruskich chłopów na Łemkowszczyźnie wobec etnicznych Polaków była powieść „Szubieniczny Wierch” Wołodymyra Chylaka z lat 70. XIX w. To dzieło posiadało jasne przesłanie, aby użyć siły w przyszłości.
Ruś karpacka, czyli Rurytania…
Brak wiedzy politologicznej dał o sobie znać wszędzie tam, gdzie Autor pisał o państwie. Według Magocsiego od 1848 r. przemoc stosowało wobec Karpatorusinów niemal wyłącznie państwo. Thomas Hobbes, uważający państwo za gwaranta bezpieczeństwa, w tekście nie wystąpił – Profesor bez zastanowienia pominął bowiem drugą stronę medalu: to, ile zrobiło państwo, aby na Rusi karpackiej nie doszło do rozlewu krwi. I nie tylko tam. Co zrobić z wyjątkowością Rusi karpackiej, jeśli w całym pasie pogranicznym Chełmszczyzny i Podlasia też nie doszło do konfliktu etnicznego? Chętnie poznałbym takie miejsce w Europie, gdzie w środowisku chłopskim po 1848 r. bez udziału państwa doszło do przemocy na tle etnicznym. Jaką przemoc etniczną mogła reprezentować Monarchia Habsburgów, jeśli była uniwersalistyczna, ponadnarodowa? Hobbes i inni myśliciele europejscy zmieniliby swe poglądy na państwo, gdyby poznali Ruś karpacką… I wtedy historia Europy mogła potoczyć się inaczej.
Paul R. Magocsi – chłopoman w USA
Analizowany artykuł zatrzymał się w połowie XIX w., gdy w Europie wschodniej panowało chłopomańskie pojmowanie ludu. Karpatorusini Magocsiego to lud z etnograficznych opisów Kopernickiego, Torońskiego, Kolberga. Profesor pozbawił ich podmiotowości, polityczności, elit, wyobraźni zbiorowej, odczucia wspólnoty, zagrożenia, pojęcia wroga. I przekonuje nas, że chociaż jego bohaterzy byli niczym, to dzięki temu… istnieli.
Magocsi w 2009 r. pisał tak samo, jak „budziciele narodowi” w XIX w., gdyż brakuje mu znajomości współczesnej teorii historiografii. W XIX w. jego teksty o Rusi karpackiej być może miałyby znaczenie inicjujące karpatoruskość, ale w XXI w. nieodzowne jest wykształcenie pozwalające konstruować nowy naród w oparciu nie tylko o ideę narodu, ale także socjologię, antropologię i chociażby namiastki wiedzy filozoficznej. Jasne, że można podążyć karkołomną drogą stwarzania narodu… bez nadawania mu podmiotowości, ale w przypadku Magocsiego braki warsztatowe unieważniały postawione sobie cele.
Magocsi wykreował lud karpatoruski, podporządkowaną masę, która nie miała swej reprezentacji, ale jakoby istniała i działała. To zbliża go do Mychajła Hruszewskiego, ale historyk ukraiński na tyle namiętnie szukał podmiotu politycznego, że z braku ruskich podmiotów, kreował na reprezentanta swego ludu np. książąt litewskich. Paul R. Magocsi nie rozumiał, że konstruowanie narodu koniecznie wymaga podmiotu – nie odnalazł go, więc ominął Kartezjańskie „Myślę, więc jestem” w stosunku do Karpatorusinów oraz siebie jako historyka.
Pierwsza publikacja: Magocsi P.R., Carpathian Rus’: Interethnic Coexistence without Violence, w: Geschichtbilder in den postdiktatorischen Ländern Europas: Auf der Suche nahchistorisch-politischen Identitäten, pod red. G. Besier, K. Stokłosa, Berlin 2009, s. 137–154. Korzystam z tłumaczenie ukraińskiego: П. Р. Маґочій, Карпатська Русь: міжетнічне співіснування без насилля, http://www.historians.in.ua/index.php/en/doslidzhennya/580-pavlo-robert-magochii-karpatska-rus-mizhetnichne-spivisnuvannia-bez-nasyllia-1
Na ilustracji wyżej: Pieter Bruegel (starszy), Ślepcy (1568)